01.09.1939
Łosie 1 września stacjonowały w dwóch dywizjonach, w liczbie 36 maszyn praktycznie w pełni gotowych do walki (występowały pewne braki w wyposażeniu, m In. Busoli nawigacyjnych).
Dzięki przeniesieniu w ostatnich dniach sierpnia wszystkich dywizjonów bombowych Łosi na lotniska polowe, 1 września podczas bombardowań niemieckich nie został zniszczony żaden Łoś z eskadr bombowych. Dywizjon X, „Sęp” (18 maszyn), stacjonował w Ułężu, Dywizjon XV, „Jastrząb” (18 maszyn) stacjonował w Podlodowie.
Niestety, 1 września lotniska zapasowe nie były przygotowane na przyjęcie maszyn, nie udało się do tego czasu przerzucić zaplecza, przez co żadna z czterech eskadr Łosi (po dwie na dywizjon) nie osiągnęła tego dnia gotowości bojowej. Paliwo oraz bomby były dostarczane całą noc z 1 na 2 września.
Tak więc w dniu rozpoczęcia II wojny światowej załogi Łosi mogły tylko czekać, i patrzeć.
1 września w naczelnym dowództwie pada też historyczna decyzja, że Łosie zostaną przeznaczone do atakowania kolumn pancernych. Była to decyzja co prawda podyktowana trudną sytuacją na froncie, ale kierując maszyny przeznaczone do niszczenia zaplecza wroga na ataki szturmowe skazała załogi na bardzo duże straty, tym większe, że bez osłony.
W bazie lotniczej Małaszewiczach, gdzie między innymi stał sprzęt rezerwowy i szkoleniowy, tego dnia miały miejsce cztery naloty niemieckie.
Już podczas pierwszego ataku Niemców zostały zniszczone dwa Łosie, w następnych atakach płonęły kolejne maszyny. 25 pozostałych Łosi ukryto w pobliżu lotniska i zamaskowano.
Najcięższy był czwarty nalot, podczas którego zniszczono kolejne trzy Łosie, ale oprócz tego na wskutek bestialskiego masowego bombardowania okolic lotniska zginęło bardzo wielu cywilów z pobliskich miejscowości.
Tak więc 1 września dla naszych brygad bombowych upłynął pod znakiem ukrywania się przed wrogiem i czekania.
Następne dni miały być już lepsze…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz