4 Września
Najbardziej pracowity dzień dla Łosi w całej kampanii wrześniowej.
Dywizjon „Sęp”:
Łoś nr 72.17 wysłany na rozpoznanie miał bardzo ciężką misję. Niedługo po starcie wykryto zgrupowanie niemieckie, które zostało natychmiast zaatakowane. Bomby trafiły w cele na szosie, a strzelcy dodatkowo kontynuowali ostrzał. Podczas powrotu Łoś został zaatakowany przez klucz Me109. Przewaga Niemców była ogromna. Dzięki brawurowemu pilotażowi i celności strzelca tylnego wróg odpuścił, co więcej, jeden z Messerschmittów został zestrzelony! Niestety, Łoś był poważnie ostrzelany, jeden członek załogi zginął.
Zanim rozpoznanie wróciło, pozostałe Łosie wystartowały na kurs bojowy. Najpierw 8, a później 6 Łosi celnie atakowało wroga w rejonie Wieluń-Szczerców oraz Widawa-Pstrokonie. Po zbombardowaniu strzelcy dokańczali dzieło zniszczenia, ale kosztowało to samoloty dużo przestrzelin.
Podczas powrotu na lotnisko wykryto odbudowę mostu pod Rychłocicami. Załoga po ponownym załadowaniu bomb i zatankowaniu wyruszyła na wykryty cel i skutecznie go zniszczyła: razem z mostem w rzece utonęły przejeżdżające po moście czołgi wroga.
Niestety trzy Łosie podczas powrotu z ataków na wroga zostały zaatakowane przez 7 maszyn Me109. Łatwo skóry nie sprzedały: wywiązała się nierówna walka, w której stracono wszystkie trzy Łosie, ale ogień strzelców był celny i spadające na ziemię bombowce zabrały ze sobą jednego z niemieckich myśliwców. Pozostałe Bf109 ostrzelawszy naszych lotników na spadochronach odleciały.
Kolejnego Łosia stracono podczas lądowania po wykonaniu rozpoznania, samolot stanął na nosie.
Nie minęło południe, a z dowództwa napłynęły kolejne rozkazy rozpoznań.
Atakowano cele na trasie Bełchatów- Kamieńsk- Radomsko- Godle- Włoszczowa (wtedy tam jeszcze nie było dworca!)- Łopuszno- Kielce- Końskie- Przedbórz- Radomsko. Ataki na wroga kontynuowano po południu, samoloty wylatywały, wracały, uzupełniały bomby i paliwo po czym znowu startowały do akcji.
Około godziny 14:30 lotnisko dywizjonu „Sęp” zostało zaatakowane przez niemieckie samoloty. Na szczęście nikt nie zginął (było kilku rannych), ale szwabskie bomby trafiły w skład amunicji umieszczony w lesie nieopodal lotniska. Doszło do potężnych eksplozji wtórnych. Wybuchające bomby tak blisko lotniska wywołały zamieszanie, które z trudem opanowano.
W czasie bombardowania Kucin załogi trzech Łosi podczas misji bojowej zbombardowały stanowiska niemieckie, ale zaatakowane przez myśliwce niemieckie i postrzelane od artylerii PLA nie utrzymały się razem, jeden z Łosi został zestrzelony.
Po 16:00 nastąpiło ponowne bombardowanie lotniska w Kucinach. Stracono dwa uszkodzone wcześniej Łosie. W nocy padł rozkaz zmiany lotniska.
Bilans tego dnia dla dywizjonu Sęp to: 26 samoloto-zadań, zrzucono ponad 20 ton bomb i zestrzelono dwa myśliwce Bf109. Straty własne to siedem Łosi.
Dywizjon „Jastrząb”:
Loty rozpoczęto już od 4:30 od rozpoznania, o 6:00 ruszyła pierwsza wyprawa bombowa. Tego dnia samoloty wylatywały na akcje praktycznie co 15-45 minut. Maszyny zaraz po wylądowaniu przejmowali mechanicy, uzbrajano je, tankowano i „najedzone” Łosie wracały na front.
Łosie atakowały cele w rejonie Piotrków- Radomsko- Przedbórz. Bombardowania były bardzo udane (jak na bombardowanie wojsk ładunkami burzącymi), czołgi były zdmuchiwane z dróg.
Oczywiście nie obyło się bez strat własnych. Najpierw jeden z Łosi z uwagi na defekt musiał lądować przymusowo w polu, maszynę tę stracono bezpowrotnie. Następna maszyna nie powróciła z akcji, została uznana za zaginioną, najprawdopodobniej spadla po silnym ostrzelaniu jej przez wrogą obronę plot. Pod koniec dnia 17 eskadra miała sprawne już tylko 3 z 9 Łosi.
Po południu także lotnisko XV dywizjonu zostało rozpoznane przez wroga, chociaz na szczęście nie zbombardowane. Padł rozkaz o przesunięciu dywizjonu na lotnisko do Popielewa.
Dywizjon XX:
Tego dnia samoloty XX dywizjonu wykonały jedyny w całej kampanii lot, rozpoznawczy.
Małaszewicze i Okęcie znowu zostały zbombardowane, podczas ataku zniszczono kolejne stacjonujące tam Łosie (ok., 3 sztuk).
Ataki, które Łosie i Karasie prowadziły tego dnia zmusiły siły niemieckie do spowolnienia natarcia i zmiany taktyki. Zaskoczenie Niemców było tym większe, że „dwusilnikowe polskie bombowce” pojawiły się nagle dopiero 4 września.
Polskie lotnictwo miało przecież zgodnie z niemiecką propagandą nie istnieć od dwóch dni!
Straty niemieckich wojsk zaatakowanych przez bombowce oceniono na 30%, ale należy przyznać że nie opóźniło to znacząco marszu niemieckich jednostek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz