Witam serdecznie na koncie najlepszego samolotu bojowego września 1939.

poniedziałek, 13 września 2010

13 Września


Armia „Łódź” po bezskutecznych próbach przedarcia się do Warszawy zdążała do Modlina. Na zachodzie inne armie, „Poznań” oraz „Pomorze” próbowały również dostać się do Warszawy. Niemcy zajęli także pozycje pod Lwowem. Wojsko polskie wycofywało się już nad linie Dniestru i Stryja.
Dywizjon „Sęp”
            Dywizjon posiadał tego dnia siedem Łosi zdolnych do walki.
Dzień przywitał oba dywizjony mgłą, która spowodowała kłopoty z realizacją powierzonych zadań. Wykonano jedno rozpoznanie na kierunku Hrubieszów - Zamość, wykrywa­jąc czołgi niemieckie w marszu na szosie. Warunki atmo­sferyczne zmusiły załogę do przymusowego lądowa­nia, maszyna powróciła później na lotnisko.
W godzinach popołudniowych płk Heller udał się na inspekcję X Dy­wizjonu w Gnojnie. W dywizjonie pozostało już tylko 27 bomb 100 kg, (standardowy ładu­nek dla ledwie dwóch Łosi). Hellerowi złożono meldunek z roz­poznania o bliskości czołgów niemieckich. Wieczorem, z inicjatywy Weraksy, rzut kołowy X Dywizjonu wy­ruszył w kierunku Łucka.
16. Eskadra wzbogaciła się o jeden nowy samolot. Poniżej relacja z przerabiania „dziewiczego” Łosia na „bojowy”: (st. majster wojskowy Oyrzanowski):
„Znalazłem w lesie Łosia jednoogonowego („A”). Dobry, tylko nieuzbrojony. W dwu Karasiach na dol­nych stanowiskach znalazł kpr. Zarzewaj dwa „szcze­niaki” i samolot uzbroiliśmy. Sierż. Szwedowski z Piń­ska przyprowadził kompletnego Łosia. Mam już więc 7 maszyn. Walczaka jeszcze nie ma, ludzie powoli ścią­gają cały dzień, przy maszynach nie ma więc kto ująć ich w karby. Tylko 2 zgłosiło się do pracy przy maszy­nach. Obiad przywożą do lasu i z konieczności schodzi się tu cała eskadra. Wyławiam więc ludzi powoli. [...] Spotkaliśmy się wreszcie z warsztatem. Robią dzień i noc. Dorniery kilka razy dziennie latają nad nami. Nasz lasek pełen maszyn. Więcej samolotów niż drzew w lasku. Niema czasem czym maskować. Pełno erwudziaków i efek (samoloty RWD i Fokker). Z oficerów przy maszynach nikt się nie pokazu­je, boją się bombardowania. Zadowolony jestem z te­go, bo mogę spokojnie przy nich pracować. Wieczo­rem ma przyjechać na inspekcję Heller. Przykorski st. m. w. Sobczykowi każe na kolorowo malować lam­py stajenne i rozwieszać lampiony przed dworem. Na cześć Hellera ma się odbyć pijatyka. Klniemy, na czym świat stoi. Robię, co mogę, aby ludzie się o tym nie do­wiedzieli".
W czasie odprawy w Naczelnym Dowództwie Lot­nictwa około godziny 22.00, Heller przedstawił ko­nieczność zmiany lotnisk. Łosiom brygady kazano na­stępnego dnia o świcie rozpoznać i zbombardować broń pancerną zbliżającą się do Włodzimierza i po wykona­niu zadania lądować w rejonie Horodenki lub Bucza-cza. Heller zażądał szkiców lotnisk, lecz okazało się, że ich już nie było, bo zostały ewakuowane z ciężkim taborem. Ujejski wówczas zdecydował, że jeśli wy­mienione rejony nie będą się nadawać dla Łosi, należy skierować je do Czerniowiec w Rumunii. Wobec bra­ku decyzji co do nowych lotnisk, które trzeba było do­piero odnaleźć i rozpoznać, Heller rozkazał X Dywiz­jonowi tymczasowe przejście po wykonaniu zadania na lotnisko Wielick.




Dywizjon „Jastrząb”

       Dywizjon posiadał tego dnia 9 Łosi zdolnych do walki.           
       Tego dnia żaden Łoś tej formacji nie wykonywał zadań bojowych.
Na lotnisku XV dywizjonu stacjonowało mnóstwo samolotów z różnych jednostek, Karasie, P7, P11c, nawet jeden P11e(g).
Zreorganizowano obronę lotniska, dotąd składała się ona tylko ze stanowisk KM wymontowanych z uszkodzonych maszyn, zatwierdzonych na drewnianych palach! Teraz, dzięki obecności myśliwców lotnisko dostało swoja własną obronę powietrzną, która miała chrzest bojowy tego samego dnia: samoloty P7 zestrzeliły jednego He111, który spadł i rozbił się nieopodal lotniska, pozostałe bombowce wroga uciekły.




Łosie „zapasowe”
Rozpoczęto ewakuację 27 Łosi z lotnisk zapaso­wych w rejonach Pińska i Prużan na obszar Młynów -Dubno - Brody, skąd przelecieć miały do okolic Śniatynia. Trzysamolotowy klucz Eskadry Ćwiczebnej Bom­bowej XX Dywi­zjonu Bombowego przeleciał z Prużan do Pińska i stamtąd wyruszył w dal­szą drogę na lotnisko Hutniki koło Brodów.
Z powodu fatalnych warun­ków atmosferycznych i braków w przyrządach nawi­gacyjnych bombowce zabłądziły nad ZSRR, gdzie wy­lądowały, aby dowiedzieć się, gdzie się znajdują!
Po zorientowaniu się, że są na terenie Rosji, Łosie wystar­towały ponownie z zamiarem powrotu do Polski. Ze względu na wyczerpanie się benzyny dwa z nich wkrót­ce lądowały przymusowo niedaleko Mozyrza, a jeden w innym, bliżej nieznanym rejonie. Za­łogi zostały aresztowane przez kacapów i zabrane do Mińska. Los wszystkich lotników nie jest znany, wiadomo jedynie, że w rosyjskiej niewoli pod Archangielskiem z wy­cieńczenia zmarł w 1941 roku por. Edmund Rój; życie stracili też por. pil. Józef Kawka i jeden z obserwatorów — por. Zbigniew Wójcik, który trafił do obozu w Ko-zielsku. Niewolę przeżyli natomiast por. obs. Bohdano-wicz, sierż. pil. Baryga i jeden z mechaników, plut. Sta­nisław Nowik, którzy w 1942 roku wyjechali do Anglii.

Wojska niemieckie zajęły Mielec, zdobywając nie­znacznie uszkodzoną fabrykę WP2 oraz 14 Łosi, w tym dwa prawie ukończone, jednakże zdewastowane przez pracowników zakładu i 12 w różnych stadiach montażu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz